.

.

Exuperformance, czyli jak mogłaby się potoczyć historia dorosłego Małego Księcia

Parę odautorskich słów o opowiadaniu "Baran, gwiazda podwójna i morze w cynowej wannie", które napisałyśmy z Magdaleną Kucenty, a w antologii Zbrodnia doskonała opublikowały je Fantazmaty.

Tak się złożyło, że z Magdaleną Kucenty zaprzyjaźniłyśmy się właśnie przez Fantazmaty. Jej opowiadanie było jednym z pierwszych, jakie zredagowałam. Jeszcze wtedy się uczyłam. Współpraca poszła dobrze; Magda to taka autorka, która nie wzbrania się przed ingerencją w tekst. Zaczęłyśmy przy okazji rozmawiać o różnych rzeczach, a niedługo potem postanowiłyśmy napisać wspólnie opowiadanie. O Małym Księciu. Dorosłym Małym Księciu i Róży, która, cóż... pod jego nieobecność nieco zdziczała. Na tyle, by pożerać całe światy.

Pomysł wziął się stąd, że akurat obie miałyśmy w rękach jakieś promocyjne wydanie tej najpopularniejszej książeczki świata. Przekornie i niepokornie uznałyśmy, że MK (który u nas stał się DK, Dużym Księciem) zasługuje na to, by dorosnąć. Historia nie mogła być jednak całkowicie poważna – jeżeli zabierałyśmy się za coś takiego, jak "kontynuacja" kultowej bajki, musiałyśmy nieco z tego zażartować. Tak powstała popkulturowa, odrobinę spaceoperowa pogoń wkurzonej kochanki za istotą, która wciąż próbuje pojąć życie i znaleźć swoje miejsce w świecie. Jako wsparcie podarowałyśmy DK dwójkę przyjaciół: barana, którego protoplastę również można znaleźć w oryginalnej opowieści, i kolegę z zupełnie innego świata – "Solaris" Stanisława Lema. Orsilas, "wszechbajoro", które w pewnym momencie bohater ewakuuje z planety w misce, stara się pomóc DK alias Maksowi przetrwać wobec gniewu ukochanej.

 

Pustynia, dotarło do Maksa. Wokół widział piasek, piasek… i nic więcej.
– Wybacz, przyjacielu. – Krople Orsilasa zbierały się w misce, z którą
podróżowali od lat i, mieniąc się w słońcu, formowały gardło, błonę
śluzową, struny głosowe, czaszkę, mięśnie oraz skórę, aż wreszcie
utworzyły całą głowę, która wychynęła z naczynia. – To miejsce z twoich
wspomnień. Myślałem, że będzie przyjaźniejsze.
– Gdzie dokładnie… – Mężczyzna schylił się po cały świat
wszechmorza, ograniczający się teraz do niewielkiej wazy, i zamarł w pół
zdania, przypominając sobie pewnego Francuza, którego kiedyś uratował.
– Tutaj umarłem.
Tymczasem zwierzę przy jego boku zabeczało głośno:
– Gdzieżeś uciekał, czarny baranie?
Na Ziemię, na Ziemię, mościwy pa…

– Och, zamknij się – rozkazał zmęczonym tonem Orsilas.

 

Ilustracja do opowiadania by Adrian Bienias

Jak to jest pisać opowiadanie w duecie? Różne duety mają odmienne sposoby, my po prostu podzieliłyśmy się postaciami: jedna wzięła Księcia, druga Różę alias Consuelo. Potem jednak całkiem się to zatarło – Magda bardzo lubi wtrącać się, w co tylko się da (dobra cecha redaktorska), na co pozwalałam bez żalu i też się wtrącałam, potem jeszcze redakcja... I tak w tym momencie nie zawsze już potrafię wskazać, co napisała która.
Nasza wspaniała redaktorka nieco ukróciła liczbę popkulturowych nawiązań i zadbała o ostatnie przeoczone detale. To opowiadanie ma już kilka lat, więc autorskie emocje wobec niego dawno się rozmyły, a jednak gdy je czytam lub przeglądam, ta historia i jej ostatni akapit zawsze mnie porusza. Rzadko mi się to zdarza, więc uważam, że cały ten pomysł, nieco ryzykowny, na pewno szalony i stanowiący świetną przygodę – w moim odczuciu miał sens. Historia Maksa i Consuelo to opowieść o charakternych postaciach, które się kochają, lecz są tak odmienne, że nie potrafią ze sobą żyć. Młodzieńcza fascynacja i miłość zderzają się z brutalną rzeczywistością dojrzałych, nieco zmęczonych trwaniem istot.

W złości była równie piękna, co straszliwa. Jej powabnia spowijała
niebo krwistą łuną, epiderma pulsowała sokami buzującymi w naczyniach,
a słodki zapach odurzał zmysły i wywoływał ból głowy. Kiedy podnosiła
głos, drżał cały kontynent; tam, gdzie zapuściła korzenie, tworzyły się
rozpadliny i osuwiska; źródła geotermalne, z których czerpała energię,
wylewały gwałtownie. Wbrew pozorom nie była jednak planetą. Stanowiła
istotę wielokroć starszą i bardziej skomplikowaną. Sama kiedyś przyznała,
że narodziła się równocześnie ze Słońcem. Lecz Maks czuł się, jakby miał
cały świat przeciwko sobie.
– Przecież się żegnaliśmy – spróbował odeprzeć pierwszy zarzut.
– Ty się pożegnałeś. Ja cię więcej nie chciałam. – Zaśmiała się gorzko.
– Tym bardziej dziwi, że oczekiwałeś po mnie radości.
– Mówiłaś, żebym spróbował być szczęśliwy.

– Mówiłam też, żebyś zostawił moją planetę w spokoju. Skoro wolałeś
tamte…
Oboje zamilkli. Ona syciła się wydźwiękiem ciszy. On uznał dłuższy
opór za daremny.
Ziemia pod jego stopami uspokajała się powoli.
– Wciąż tu jesteś? – warknęła jakiś czas później.
Z początku nie wiedział, co odpowiedzieć. Przecież umarł, by móc do
niej wrócić. Zamiast nieskończoności pośród gwiazd wybrał podróż do
domu. Taka była prawda… No, może nie cała.

Ilustracja do opowiadania by Vivi Ekhart
 
Magdalena Kucenty:
 
Chyba najbardziej pokręcone opowiadanie, jakie kiedykolwiek napisałam. I jedno z dwóch, które stworzyłam wspólnie z kimś. Szanowna współautorka dała mi niezłego kopa do pracy, a poza tym znosiła moją tyranię fabularną z niesamowitą cierpliwością. Obie naszpikowałyśmy tekst nawiązaniami do ukochanych dzieł, zmiksowałyśmy gatunki i style. Myślę, że powstało z tego coś ciekawego – a już na pewno coś, czego nie byłabym w stanie napisać sama.
 
 
Opowiadanie można przeczytać za darmo, antologia je zawierająca znajduje się tutaj
Jeżeli opowiadanie Wam się podoba, będziemy wdzięczne za rozważenie jego nominacji do Nagrody im. Janusza A. Zajdla za rok 2020. Formularz zgłoszeniowy znajduje się tutaj. Będziemy również wdzięczne w ogóle za wzięcie udziału w nominacjach, a co za tym idzie, za czytanie polskiej fantastyki.
 
Profile FB:
 

 

 

07 lutego 2021

Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave.

Prawa autorskie dotyczące treści © 2022 Magdalena Świerczek-Gryboś